14.1.09

Ewolucja programu matematyki

Ewolucja programu matematyki na podstawie jednego zadania
1960 r.: Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za 100 dolarów. Wiedząc, że koszt produkcji drewna wynosił 4/5 jego ceny, oblicz zysk drwala.
1970 r.: Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za 100 dolarów. Wiedząc, że koszt produkcji wyniósł 4/5 jego ceny, czyli 80 dolarów, oblicz zysk drwala.
1990 r.: Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za 100 dolarów. Koszt produkcji drewna wyniósł 80 dolarów, a zysk drwala 20 dolarów. Zakreśl liczbę 20.
2006 r.: Tylko dla chętnych. Ścinając stare piękne i bezcenne drzewa, drwal zarobił 20 dolarów. Co myślisz o takim sposobie na życie? W podgrupach postarajcie się przygotować teatrzyk przedstawiający, jak czują się leśne ptaszki i dzika zwierzyna.

– Co pragnie usłyszeć mężczyzna od kobiety?
– Strasznie tu drogo… Może pójdziemy od razu do mnie?

Pewnego razu czołgiści zakładali nowe gąsienice na czołg. Cały dzień pracowali w pocie czoła. Nagle, nie wiadomo skąd, przyleciała wróżka i zapytała:
– Co robicie, chłopcy?
– A, pi…limy się z tym!
– A chcecie tak naprawdę się popi…lić?
– No jasne!
Wróżka machnęła różdżką i od czołgu odpadła wieżyczka.

Poszedł Żyd do burdelu, wynajął panienkę na całą noc. Poszli do pokoju i Żyd mówi, że chce, aby robili to po ciemku. Panienka nie ma nic przeciwko. Gaszą światło, Żyd przystępuje do dzieła. Po pierwszym razie Żyd wstaje z łóżka, mówi prostytutce, żeby czekała, a on zaraz wróci, tylko skoczy do łazienki. Tylko żeby pod żadnym pozorem nie zapalała światła! Po chwili do pokoju ktoś wchodzi i znowu posuwa panienkę, a potem wychodzi. I tak sytuacja się powtarza kilkakrotnie. Wreszcie prostytutka nie wytrzymała i myśli sobie: „Po co ten Żyd tak co chwila wychodzi do tej łazienki? Choć w sumie wszystko jedno, bo i tak za całą noc zapłacił”. Ale wstała i poszła wyjrzeć na korytarz, po co poszedł. Wychodzi, patrzy, a na korytarzu kolejka mężczyzn, a Żyd… bilety sprzedaje!

Jasiek był policjantem. Pewnego dnia przychodzi do pracy na komendę. Jeden z kolegów mówi:
– Jasiek, spotkałem wczoraj Krupę.
– Jakiego Krupę?
– Tego, co cię kopnął w dupę.
Cały posterunek w ryk, wszyscy zrywają boki z tego prześmiesznego kawału. Jasiek zrobił się czerwony, ale nic nie powiedział. Na drugi dzień rano przychodzi na posterunek, a jeden z kolegów woła:
– Jasiek, widziałem wczoraj Brodziaka!
– Jakiego Brodziaka?
– Tego, co cię łapał za ptaka.
I znowu wszyscy w śmiech, Jasiek czerwony i zdenerwowany, ale nic nie powiedział. Wraca do domu i myśli jak by tu się zemścić na złośliwych kolegach. Całą noc główkuje, w końcu udało mu się wymyślić wierszyk: „– Znasz Rafała? – Jakiego Rafała? – Tego, co ci fiuta w tyłek wkłada”. Zadowolony Jasiek idzie na komendę i się odzywa do kolegi:
– Wiesiek, znasz Rafała?
– Tego kolegę Zajca?
– Jakiego Zajca?
– Tego, co mu czyścisz jajca.

Rozmowa dwóch kobiet:
– … i wyobraź sobie, że ten prostak spytał, czy pójdę z nim do łóżka!
– Typowy facet.
– Jaki tam facet, ledwie 10 cm…

Przed imprezą dziewczyna dzwoni do swego faceta:
– Cześć, słońce! Nie wiem, co dziś na siebie włożyć. Początkowo sądziłam, że moja niebieska sukienka będzie idealna, ale potem uznałam, że lepsza będzie czerwona spódnica, ale że nie mogłam dobrać butów, to przebrałam się w zieloną wieczorową sukienkę. No ale zaciął się w niej suwak, no to przymierzyłam tę fioletową bez ramiączek – tę, w której byłam na sylwestra – ale torebka z zatrzaskiem, która do niej pasuje, miała ślad po szmince. Poza tym ta sukienka pogrubia mnie w biodrach. No i wracam do niebieskiej sukienki. Chyba że wpadnę na pomysł, jak połączyć czerwoną górę ze spódniczką i sandałami, albo butami bez palców w neutralnym kolorze. A ty co na siebie włożysz?
– Garnitur.

– Dlaczego Murzyni na wojnie zawsze giną jako pierwsi?
– Bo jak dowódca krzyczy „Get down!”, to oni zaczynają tańczyć.

– Dobrze im tak – powiedział ksiądz proboszcz, wracając po ślubie z kościoła.

Michnik umarł i poszedł do nieba (sic!). Św. Piotr go oprowadza. Nagle coś huknęło.
– Oj, co to było? – spytał wystraszony Michnik.
– Wiesz, Adaś, my tu w niebie tak mamy, że jak na Ziemi ktoś skłamie, to u nas wali – odpowiedział św. Piotr.
Po trudach Michnik udał się na spoczynek, ale ledwie oczęta przymknął, a tu jak nie gruchnie, jak nie walnie! Cała kanonada! Zerwał się i leci do św. Piotra.
– A teraz to niby co jest? – pyta.
– Teraz to, mój drogi, twoją gazetę drukują.

Do zakładu fotograficznego przyszła zebra z pingwinem zrobić sobie zdjęcie. Fotograf pyta:
– Kolorowe czy czarno-białe?
Pingwin:
– A j…ć ci?!!!

Kierownik do nowej blond sekretarki:
– Dlaczego trzyma pani od trzech godzin palec na telefonie?
– Bo tam jest napisane „Hold”.

Spotykają się dwa pająki:
– Cześć, co robisz?
– Gram w motylki.
– A skąd masz?
– Ściągnąłem sobie z sieci.

Jedzie kierowca ciężarówki i widzi zielonego ludzika. Pyta się więc go:
– Czemu stoisz na ulicy?
– Jestem bardzo głodny i jestem pedałem.
Kierowca dał mu kanapkę i pojechał dalej. Spotyka czerwonego ludzika i pyta:
– Czemu stoisz na ulicy?
– Chce mi się pić i jestem pedałem.
Dał mu picie i pojechał dalej. Widzi niebieskiego ludzika. Wkurzony wysiada i pyta:
– A ty, pedale, czego chcesz?
– Prawo jazdy i dowód rejestracyjny.

Pielęgniarka pyta pacjenta:
– Miewa pan czasem jakieś nudności?
– Nie, mam tu takie małe radyjko.

Dziewczyna mówi do chłopca:
– Wiesz, małpy potrafią krzyczeć tak jak ludzie. Słyszałeś kiedyś?
– Nie, krzyknij.

W samolocie desantowym krzyk:
– Panie poruczniku, szeregowiec Kowalski wyskoczył bez spadochronu!
– Znowu?!

– Mój pies jest taki mądry, że jak wracam z nim ze spaceru, to sam naciska nosem dzwonek.
– Eee, mój tego nie robi.
– A widzisz!
– Mój ma klucze.

– Przechodziłem dziś ulicą i ktoś zrzucił mi na głowę puszkę.
– I co w niej było?
– Nic.
– A w puszce?

– Tato, czy to prawda, że bociany odlatują na zimę?
– Oczywiście, synku!
– To jak ja mogłem się urodzić w styczniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz